Córka Mordercy
-Po co tu jedziemy?-spytałam.
-Detektyw Han miał tu na mnie czekać.Jeden z dawnych morderców wychodzi,musiał dopilnować by wszystko poszło dobrze.
Jechaliśmy spokojnie,gdy nagle usłyszałam huk.
-Kogoś potrąciliśmy!-krzyknął Harry.Natychmiast wyszedł z auta.-Nic panu nie jest?
Mężczyzna wstał i wzruszył ramionami.
-Zadzwonie do szpitala-powiedział Harry i wyciągnął telefon.
W tym mężczyźnie było coś znajomego.Nosił znoszoną czapkę oraz dziwnie tarł nos.Miał zniszczonego paznokcia na lewej ręce oraz był dość niski.
-Nie-szepnęłam.Moje ręce zaczęły się trząść-NIE!
-Zostaw mnie!Zostaw!
-Cicho!Trzeba było nie przychodzić za chłopakiem!
-Zostaw mnie!
-Panienko-mężczyzna podszedł do okna samochodu-Wszystko dobrze?
Zamknęłam oczy.
-Panienko?
-Co pan robi?
-Niech pan weźmie do szpitala swoją dziewczynę,a nie mnie-warknął męźczyzna i odszedł trzymając coś w dłoni.
-Zoey?Coś się stało?Zoey!
-Proszę,jedźmy do domu.
z.t
Offline